poniedziałek, 22 sierpień 2016 00:00

Nowy dom dla karpi i tęczaków czyli staw nr 2 w Kobylance po remoncie!

Oceń ten artykuł
(0 głosów)

To wielki zaszczyt mieć pod opieką tak piękne górskie wody jak ma nasze Koło. Ropa, Sękówka od lat są naszym oczkiem w głowie i pod naszą opieką stały się - zwłaszcza ta pierwsza, liczącym się na Południu Polski (!) łowiskiem.  Gdzieś jednak zawsze mieliśmy niedosyt z powodu braku dostępu do własnego łowiska o charakterze zamkniętym. Na przestrzeni dziesięciu lat pojawiało się wprawdzie kilka perspektyw na utworzenie takiego łowiska, rozpatrywaliśmy różne mniej czy bardziej karkołomne finansowo możliwości, a to w Sękowej, a to w Moszczenicy, a to w Ropie czy Zagórzanach, ostatecznie nic konstruktywnego - a zarazem będącego w naszych skromnych możliwościach finansowych nie dało się zrobić.  Toteż kiedy w ubiegłym roku przejęliśmy opiekę nad łowiskiem Kobylanka, obok oczywistych działań związanych z natychmiastową poprawą rybostanu i infrastruktury funkcjonującego tam hektarowego stawu zaczęliśmy zastanawiać się czy tzw „górny" staw - w praktyce porośnięte w całości płytkie bagno, od wielu lat pozostawione samo sobie, może spełniać kryterium dobrego i rybnego łowiska.  W naszym zamyśle była nie tylko  poprawa warunków higienicznych całego łowiska ale i podniesienie jego standardu przez uruchomienie zbiornika „złów i wypuść" - co w praktyce przełożyłoby się na większe możliwości finansowania zarybień dolnego -funkcjonującego cały czas stawu. Motywującym był też dla nas fakt że zdewastowana infrastruktura nie dawała innej możliwości jak zasilanie dolnego stawu w wodę przez ów górny, płytki, co oznaczało wpuszczanie do łowiska podgrzanej na płyciznach, nadającej się dla skalarów, akwariowej wody. 

Utrzymywanie łowiska w takim stanie mijało się z sensem i pogłębiałoby i tak fatalny higieniczny stan jedynego czynnego stawu. Początkowo planowaliśmy tylko staw górny punktowo odmulić jednak szybko okazało się że to dalece niewystarczające i krótkowzroczne rozwiązanie. Podjęliśmy więc rozmowy z Zarządem Okręgu w celu określenia możliwości partycypowania w kosztach remontu. Ostatecznie takie wsparcie uzyskaliśmy (serdeczne podziękowania dla Kolegów z ZO Nowy Sącz) i podjęta została decyzja o przeprowadzeniu pełnego remontu stawu. Po doprowadzeniu do porządku łowiska pod względem prawnym, rozpoczęliśmy prace od udrożnienia zdewastowanego mnicha górnego stawu tak aby móc spuścić wodę. 

Mnich jak informowaliśmy na stronie udało się naprawić (serdeczne podziękowania dla Pana Mariana Śleziaka!), po czym w niedługim czasie rozpoczęliśmy spuszczanie wody i przerzucenie niewielkiej ilości bytujących tam jeszcze ryb. Operacja okazała się trudnym i wymagającym wielkiego hartu ducha przedsięwzięciem. Potem nastąpiła kilkutygodniowa przerwa która pozwoliła na wyłonienie wykonawcy. Proces ten kosztował nas sporo nerwów, kolejne firmy albo nie były w stanie wykonać zadania, albo nie miały na to czasu. Potencjalni wykonawcy po wykonaniu odkrywek informowali o niestabilnym dnie i braku możliwości wjazdu na dno zbiornika ciężkim sprzętem. Przedkładane nam kosztorysy obejmujące wywózkę ziemi sprowadzały się do zawrotnych kwot które dla nas były po prostu z kosmosu (od 800tys do ponad 1mln zł).  Z planów utworzenia łowiska „złów i wypuść" pozostała w pewnym momencie już tylko propozycja powrotu do punktowego odmulenia i zarybienia karasiem... W myśl zasady lepsze to niż obecny stan. To był trudny moment który mało nie przepłaciłem (i nie tylko ja) załamaniem nerwowym. Napisałem nawet na forum że już po temacie i dajemy za wygraną - żegnajcie tęczaki i wielkie karpie.  A że życie jest przewrotne, w tym trudnym okresie pojawiła się nadzieja! Nadzieja w postaci Firmy Terra Mota. 

Ostatecznie na wykonanie pracy zdecydowała się właśnie ta Firma. Oczywiście, ze względów finansowych (60tys zł brutto mieliśmy do dyspozycji) musieliśmy zrezygnować z wywozu urobku kosztem powierzchni stawu  - czego skutkiem  jest wyspa. Trzeba przyznać że doświadczenie w pracy jakim wykazali się operatorzy koparek wprawiło nas w osłupienie. Niemożliwe stało się możliwym... Rozpoczęły się prace.  Na poniższych zdjęciach możecie prześledzić jak postępowały roboty, aż do teraz kiedy mamy do dyspozycji piękny i czysty staw dający możliwość zasilania czynnego dolnego stawu nr 1 zimną czystą wodą, dający możliwość podniesienia standardu łowiska, dający możliwość pozyskania nowych wędkarzy, uzyskania środków z stawu objętego zasadą „złów i wypuść" na dodatkowe zarybianie dolnego stawu (tzw. „jedynki").  

Już wkrótce (wrzesień, październik) zarybienia. W tym roku na wyremontowanym stawie bardzo skromne zarybienia - bo pamiętamy że to łowisko jest jałowe, a ryby też lubią jeść  Do wody trafi pewno trochę tęczaka, karpia i drobnicy. Poważne zarybienia rozpoczniemy w przyszłym sezonie. 

Na koniec roku zamieścimy sprawozdanie z funkcjonowania łowiska w minionym roku, napiszemy o planach na przyszły rok (parking i droga), tu natomiast chce pokazać ile można zrobić dzięki zaangażowaniu garstki zapaleńców którzy jako jedyni spośród blisko 600 członków Koła wykazali zainteresowanie tematem prac na łowisku, którzy nie potrafili powiedzieć że się poddają. 

Mimo że była ich garstka nie chcę wymieniać żadnego z Kolegów z PZW z nazwiska bo znam ich na tyle dobrze że wiem że nie o to im chodziło, nie o gratulacje, podziękowania, odznaczenia związkowe, ale o...   w ę d k a r s t w o.  Niby to takie proste, a jednak nie do końca dla wszystkich... Wielki szacunek chłopaki za to co zrobiliście w tym roku - chylę czoła i cieszę się że mogłem choć troszkę pomóc.  Pamiętamy również o wielu innych życzliwych nam osobach - Panu Wiesławowi  Góreckiemu z RZGW, Panu Tomaszowi Rybczykowi  ZMiUW,  Panu Mirosławowi Padołowi „Usługi Geodezyjne", Panu Mirosławowi Wędrychowiczowi Burmistrzowi Biecza, Marianowi Śleziakowi „WOD-BUD". PANOWIE WIELKIE DZIĘKI ZA POMOC!

Czytany 1224 razy