Na wstępie trzeba ostatecznie rozwiać wątpliwości kronikarskie, które pojawiły się w kuluarowych rozmowach - tegoroczne zawody "Sandacz Klimkówki" to już trzecia (nie druga) edycja! Pierwsza, która mogła nieco umknąć uwadze, była bardzo kameralna, ale kto był (ja tak!), ten pamięta noc przy ognisku, strajkujące sandacze i... między innymi frapujący wykład... "o wpływie ruchu obrotowego ziemi na oscylację szpul multiplikatorów" ja do dziś go pamiętam (ze szczegółami) i do dziś widzę w nim głęboki sens :) Tak się teraz zastanawiam, jaka jest wartość, tych było nie było zawodów? co powoduje, że przyjeżdżają do nas, na te dwa czerwcowe dni, ludzie często z drugiego krańca Polski, zmagając się ze zmęczeniem, trudami drogi, ciągnąc ze sobą na lawetach łodzie? Czy chodzi o zawody?, rywalizację? Chyba nie! Mało jej mamy w życiu? Przecież codziennie rywalizujemy, codziennie, sami podnosimy sobie poprzeczkę, codziennie w mniejszym lub większym stopniu uczestniczymy w różnego rodzaju wyścigach! Czy może chodzi o nagrody? Nasi sponsorzy zawsze stają na wysokości zadania, ale czy szansa wygrania nawet cennych, wędkarskich narzędzi jest decydująca?... Myślę, że to uczestnicy, to Wy! stanowicie prawdziwą wartość naszych corocznych spotkań na Klimkówce! To Wasza obecność przyciąga i to chęć spotkania z Wami jest czymś co powoduje, że czekamy na kolejną edycję "Sandacza Klimkówki"!
Dlaczego tak się dzieje? To jednak proste - fajnie jest spotkać, chociaż od czasu do czasu, prawdziwych pasjonatów, ludzi pozytywnie zakręconych, takich "Wariatów" w dobrym tego słowa znaczeniu. Dla których ryba jest cudem natury, wartym podglądania, podziwu i choćby podjęcia próby przechytrzenia. Ludzi, dla których dotknięcie szorstkiej łuski daje moment szczęścia a atawistyczna rola myśliwego, łowcy, nie musi dzisiaj koniecznie sprowadzać się do przynoszenia do domu filetów! Ludzi, którzy rozumieją, jak mocno działa sandaczowy "pstryk" lub szczupakowe "zluzowanie" i jaką reakcję łańcuchową potrafi wyzwolić. Tak! Fajnie jest spotkać się w takim towarzystwie i uświadomić sobie, że nie jest się ostatnim "Wariatem" na tym świecie :)
A kto poradził sobie w tym roku najlepiej, z bądź co bądź ospałymi sandaczami?
Z przyjemnością informujemy, że:
I miejsce w zawodach Sandacz Klimkówki 2014 zajął: Andrzej Dziedzic
II miejsce: Arkadiusz Olejniczak. Arkowi przypadło także trofeum za największą rybę zawodów - sandacza 63cm!
III miejsce (piszący te słowa) Łukasz Klara
Są też osoby, bez których tych zawodów by nie było! Przede wszystkim, dziękujemy Grześkowi Grzywaczowi za napędzanie całej imprezy, poświęcenie masy czasu i zadbanie o wszystko! Grześku - JESTEŚ WIELKI!
Dziękujemy naszym sponsorom:
KR Fishing (dystrybutorowi marek takich jak: Fenwick i Sebile w Polsce)- bez Was chłopaki też niewątpliwie ta impreza nie była by tym czym jest obecnie!
a także: Garbarni Klęczany, Urzędowi Miasta Gorlice i naszemu partnerowi medialnemu ABCGorlice.
Jak zwykle, też brawa i podziękowania należą się naszemu znakomitemu artyście (największemu rzeźbiarzowi wśród wędkarzy albo odwrotnie) Tomkowi Derzie za ufundowanie fantastycznej podobizny sandacza - Tomku już poza wszystkim, ale te sandaczowe, psie zęby wyszły MEGA! :)
Dziękujemy też za niespodziankę, wydawcy magazynu Wędkarstwo Moje Hobby, który ufundował roczne prenumeraty czasopisma dla najlepszej trójki!
Dziękujemy też osobom pomagającym w organizacji: Markowi Potyrale, Zygmuntowi Sawickiemu, Stefanowi Szaremu, Sławkowi Jarkowi.
Szczególne podziękowania kierujemy w stronę gorlickiej Społecznej Straży Rybackiej za dyskretną i życzliwą asystę!
Do zobaczenia nad wodą! :)
https://pzwgorlice.pl/index.php/aktualnosci/item/160-sandacz-klimkowki-2014-okiem-uczestnika#sigProId901c42064b