Wyświetlenie artykułów z etykietą: szwecja

środa, 05 maj 2010 00:00

Szczupaki na szkierach św Anny - 2010

Kolejny mój wyjazd na szwedzkie szczupaki, tym razem wiosenne, miał miejsce w dniach od 23-04 do 02-05 2010.  Wybór padł na jedno z najsłynniejszych szwedzkich łowisk szczupaka - szkiery św. Anny. Przygotowania do wyprawy rozpocząłem już praktycznie w styczniu. Uzupełnianie pudełek, ostatnie zakupy sprzętowe, obmyślanie prowiantu, wszystko po to, aby już na miejscu można było się zająć wyłącznie poszukiwaniem metrowych centkowanych bandytów.

Wybór wiosennego terminu, związany był z tym, że właśnie początek sezonu daje teoretycznie największe szanse na namierzenie grubego szczupaka, który wtedy przebywa jeszcze w płytkich, porośniętych trzciną i moczarką zatokach. Same szkiery to tysiące podwodnych skał, blatów, wysp, uskoków i zatok, a więc miejsce dających ogromne pole do popisu wędkarskiej inwencji skierowanej na poszukiwanie dużych szczupaków. Lekko zasolona woda im nie przeszkadza a ogrom pokarmu (ławice śledzia, leszczy, płoci) stwarzają znakomite warunki dla bytowania drapieżników, stawiając właśnie szkiery w czołówce najlepszych szczupakowych łowisk na świecie.

Po drodze na nasze łowisko wstąpiliśmy do Vastervik, światowego centrum wędkarstwa szczupakowego, gdzie organizowane są Mistrzostwa Świata. Jest tu sklepik, w którym można zasięgnąć języka, ewentualnie dokupić kilka brakujących "drobiazgów", zabawek dla dużych chłopców :Obejrzeliśmy nowe jerki w kolorach odpowiednich na wiosenne łowy. Po przejechaniu około 300 km od przeprawy promowej, wreszcie docieramy na miejsce, załatwiamy formalności związane z wypożyczeniem łodzi, zaopatrujemy się w mapy, jeszcze szybkie rozpakowanie, przygotowanie sprzętu i wreszcie na wodę!

Wcześniejsze informacje na temat pogody, docierające przed wyjazdem do Polski, potwierdziły się miejscu. Ze względu na długą zimę temperatura wody nie przekraczała 5 stopni. W pierwszych dniach jedyną naszą nadzieją na ciepłą wodę i co za tym idzie dobre żerowanie szczupaków było połączone ze szkierami jeziorko. Na miejscu pogoda na szczęście zaczęła nam sprzyjać. Każdy kolejny dzień był coraz cieplejszy i w osłoniętych od wiatru zatokach zaczęły coraz lepiej brać szczupaki. Po dwóch dniach rekonesansu każdy z nas miał już swoje przemyślenia, i mniej więcej wypracowaną strategię. Ryby w dalszym ciągu były bardzo chimeryczne. W jeden dzień brały tylko na błystki obrotowe i wahadłowe by w kolejnym interesować się tylko perłowymi gumami.

W miarę pływania po szkierach, w rejonie oddalonym o 10km, szczupaki były już wytarte i bardzo agresywnie atakowały nasze gumy. Szczególnie upodobałem sobie dość ciekawy anty zaczepowy system, który znakomicie sprawdził się w płytkich zarośniętych rejonach. Charakterystyka łowiska wymagała poszukiwaniu często oddalonych miejsc. Dużą frajdę sprawiało nam już samo przemieszczanie się po wodzie naszymi bolidami. 30 konne silniki Yamahy pozwalały niemal fruwać po falach..

Okazało się jednak, że każdy dzień wędkowania wymagał ciągłego poszukiwania skutecznej przynęty. W ciągu tygodnia wędkowania potwierdziło się, że nie ma jednego uniwersalnego i zawsze skutecznego killera. Trzeba ciągle szukać, eksperymentować. Pomimo dobrego terminu wyprawy, to jednak późna w tym roku wiosna, występowanie w łowiskach dużych ilości śledzi, zaowocowały brakiem brań naszych kochanych metrówek, które tak na prawdę są wymarzonym celem wyjazdów na szwedzkie, szkierowe łowiska. Pozostaje mieć nadzieję, że zdobyte doświadczenie pomoże w następnych wyjazdach.

Dział: Artykuły
środa, 08 czerwiec 2011 00:00

Szwedzkie szczupaki - Asunden maj 2011

Kiedy my w Polsce słuchaliśmy doniesień pogodowych, informujących o tym, że mimo wiosny „w Tatrach spadł właśnie śnieg” to w tym czasie Grzegorz wraz z grupą gorlickich wędkarzy wygrzewał się w szwedzkim słońcu, właśnie tam, na jeziorze Asunden rozpoczynając sezon szczupakowy 2011. Samo jezioro to około 5500 ha wody pełnej skalistych wysp, załomów, ostrych spadów, blatów pooranych olbrzymimi głazami, jednym słowem raj dla drapieżników ale także ogromne pole popisu dla wędkarskiej inwencji. Trzeba zwrócić uwagę, że wyprawy wypadające na początek sezonu szczupakowego w Szwecji to zawsze pewnego rodzaju pogodowa loteria: kiedy przyjdzie prawdziwa wiosna? czy ryby będą już wytarte?, czy będą w dobrej kondycji? czy warunki termiczne wody będą zachęcać je do żerowania? Tym razem wszystko udało się znakomicie! Chłopaki mieli do czynienia z nieźle żerującymi rybami w znakomitej kondycji, walczącymi z ogromną zawziętością.

Co do samej strategii to bardzo dobre wyniki przynosiło wędkowanie w dryfie i obławianie lekko opadających i stosunkowo płytkich skalistych garbów. Miejsca te w większości dawały się namierzyć nawet bez pomocy echosondy (Grzegorzowi przypadło pływanie bez tego wynalazku), jedynie poprzez typowanie ich przebiegu na podstawie układu skał na brzegu, krystaliczna  woda dodatkowo ułatwiała zadanie. Nieco trudniej było namierzać ciekawe elementy dna znajdujące się w oddaleniu od brzegu. Jednak znaczna wielkość pojedynczych, interesujących obiektów przyspieszała ich odnalezienie a po kilkudziesięciu rzutach dawało efekty w postaci szczupaków i zapisywało w głowie obraz podwodnego, szczupakowego domu.

Na rozkładzie cztero-osobowej gorlickiej ekipy, pod literą „A” jak Asunden odnotowano kilkadziesiąt szczupaków w przedziale 60-90 cm i każdy hol zapadł na długo w pamięć. Jeśli dołożyć do tego komfortowe warunki pobytu na miejscu, wspaniałą pogodę, która rozpieszczała błękitem nieba i słońcem, niepowtarzalne, surowe krajobrazy ukształtowanych działalnością lodowca brzegów jeziora, niewielką presję wędkarską to jest to miejsce, które zdecydowanie warto brać pod uwagę podczas planowania wyprawy na szwedzkie szczupaki.

Relację i zdjęcia przekazał Grzegorz Grzywacz

Słuchał i notował Łukasz Klara

Dział: Artykuły
sobota, 05 listopad 2011 00:00

Szwedzkie szczupaki - Boren październik 2011

W październiku miala miejsce kolejna szwedzka przygoda grupy gorrlickich wędkarzy. Tym razem penetrowali Boren, 700 ha szwedzkie jezioro, słynące ze sporej populacji szczupaka a także...  jak się okazało z kapryśnej aury. Stosunkowo płytka woda i dno obfitujące w moczarkę sprawiły, że znakomite rezultaty można tu było osiągnąć stosując metodę castingową, która okazywała się zarówno efektowna jak i efektywna. Łowiono szczupaki w przedziale 60-90 cm a informacje o rybności Boren potwierdziły się! Bardzo duża liczba brań, odprowadzeń, udanych holi, ale także odczyty echosond, wskazywały ogromną rybność tej wody, nie bez kozery wielu wędkarzy stawia Boren w ścisłej czołówce szwedzkich łowisk szczupakowych.

Jedyną przykrą niespodziankę podczas wyprawy sprawiła pogoda. Huraganowy wiatr uniemożliwiał przez ponad dwa dni łowienie, cztero-metrowe łodzie nie radziły sobie z falami przelewającymi się przez burty. Strata dwóch dni nad tak piękną wodą, gdzie na wyciągnięcie ręki (a raczej kija) czają się rekordowe, życiowe esoxy była bardzo bolesna. Nie pozostaje więc nic innego jak jeszcze raz powrócić nad Boren z nadzieją na przychylniejsze wiatry i kolejne, magiczne metrówki.

 

Dział: Artykuły
piątek, 11 maj 2012 00:00

Szwedzkie szczupaki - Boren maj 2012

Szczupaki miały być na płytkiej wodzie przy trzcinach, w grę miały wchodzić jerki, slidery duże gumy a nawet muchówka i szczupakowe streamery… okazało się być inaczej ale po kolei... 
Szwedzkie Boren to zbiornik o powierzchni około 1100 ha, z dobrze rozwiniętą roślinnością podwodną ze szmaragdową, krystalicznie czystą wodą – dość powiedzieć, że na dwóch metrach głębokości można doskonale obserwować prowadzoną przynętę. Sporo roślinności i to zarówno trzcinowiska przy brzegach jak i połacie zatopionych łąk (rogatek, moczarka). I złudzenie blikości dna można przypłacić kąpielą, gdy wydaje się, że śmiało można wyjść z łódki :) Populacja szczupaka jest ogromna. Średnia tego łowiska to ryby 70-90 cm. Pięknie wybarwione, w zielonych kamuflażach. O ilości ryb w łowisku świadczą choćby częste przypadki łowienia sporych egzemplarzy pokaleczonych zębami swoich większych pobratymców. Walka o terytoria łowieckie pozostawia ślady i świadczy o tym, że bywa tutaj czasem szczupakom dość ciasno :)
Podczas tej wyprawy poszukiwanie ryb w linii brzegowej, w pobliżu pasa trzcin nie przynosiło rezultatów. Pasiastych bandytów tutaj po prostu nie było i wiązało się to z faktem, że na płytkich przybrzeżnych miejscówkach brakowało zatopionej roślinności. Już po pierwszym dniu łowienia trzeba było zmieniać strategię. Do poszukiwań zaprzęgnięto trolling i na efekty nie trzeba było długo czekać. Okazało się, że pas podwodnej roślinności przebiega na około 6 metrach i to właśnie na tej głębokości swoją bazę wypadową mają szczupaki. Dociążone przynęty, prowadzone nad podwodnymi łąkami przynosiły z dnia na dzień coraz lepsze efekty, które zadziwiały nawet miejscowych wędkarzy! Występowanie brań podczas trollowania stanowiło pretekst do obrzucania miejscówki już w tradycyjny, stacjonarny sposób i taka strategia okazała się świetnym sposobem na prowokowanie cętkowanych mieszkańców Boren do krótkiej wizyty ponad taflą jeziora :)

W ocenie chłopaków wyjazd był bardzo udany, duże oczekiwania nie zostały zawiedzione. Złowili w 7 dni około 140 szczupaków powyżej 70 cm. W tym wiele sztuk przekraczających 90 cm. Magicznego "metra" nie udało się tym razem przekroczyć ale myślę, że to tylko pretekst by znów zawitać do Szwecji.

Dział: Artykuły