Wyświetlenie artykułów z etykietą: amur
Stawy w Kobylance
Stawy w Kobylance, to trzy-hektarowa woda położona w pobliżu dawnej gorzelni. To niewielkie łowisko, jednak przez wielu z nas darzone wielkim sentymentem. Właśnie bliskość tego zbiornika pozwoliła zdobywać pierwsze szlify w połowach karpi i niewątpliwie przyczyniła się do rozwoju karpiowego światka wśród gorlickich wędkarzy. Wielu z nas traktowało tą wodę jako miejsce testowania karpiowych nowości i sprawdzania działania różnego rodzaju specyfików karpiowej kuchni. Na łowisko składają się dwa stawy o regularnych brzegach i stosunkowo równym dnie. Charakter łowiska sprawia, że brań możemy spodziewać się wszędzie. Podczas zasiadki możemy liczyć tutaj na karpie, liny, amury, i karasie. Z drapieżników jest szczupak i niewielkie pogłowie sandaczy. Trafiały się także niespodziewane przyłowy w postaci węgorzy i sumów a od 2015 roku do stawu trafiają także pstrągi tęczowe.
widok na staw nr 2
Stawy w Kobylance w 2016 roku przeszły gruntowny lifting, którego najtrudniejszą i najbardziej kosztowną częścią było oczyszczenie z mułu i pogłębienie stawu nr 2. Po wielu latach użytkowania zbiornik był tak bardzo zamulony, że jego dalsze funkcjonowanie stawało się praktycznie niemożliwe. Pogłębienie stawu tchnęło nowe życie w łowisko i pozytywnie wpłynęło na termikę i jakość wody. Udało się wyeliminować zakwity, które do tej pory stanowiły spory problem. Po okresie kwarantanny pierwszych zarybień dokonaliśmy jesienią 2016 roku, w tym też czasie staw został ponownie udostępniony do wędkowania. Oprócz zarybienia karpiami zaczęliśmy też wprowadzać pstrągi tęczowe i jesiotry a łowisko znalazło uznanie wśród muszkarzy, którzy w naszych rejonach cierpią na deficyt stojących wód PZW nad którymi można by się pojawić z muchówką w poszukiwaniu pstrągów tęczowych.
jesiotr z Kobylanki i to na muchę!
Kobylanka jest wodą stosunkowo łatwą do rozszyfrowania, niewielka powierzchnia sprawia, że można tutaj łowić nawet bez wcześniejszego przygotowania miejsca, z marszu, opierając się tylko na obserwacji powierzchni stawów. Stosunkowo łatwo można namierzyć tutaj obecność żerujących karpi czy też amurów. Oczywiście zdarzają się też dni, kiedy nawet solidne zanęcenie nie gwarantuje sukcesu. Zwłaszcza na stawie nr 1 ze względu na żyzne dno, ryby znajdują obfitość pokarmu i z tego też powodu nie zawsze są skore do współpracy i pobierania wędkarskich specjałów. Największymi łowionymi tutaj rybami są amury, które ze względu na dość chimeryczne brania a także niezwykłą waleczność nie są łatwe do złowienia i dzięki temu dziś jest tutaj szansa na spotkanie z rybą, której waga znacznie przekracza 10kg a jej waleczność na zawsze pozostaje w pamięci. Podczas połowów amurów szczególnie dobrze sprawdza się tutaj parzona kukurydza na zestawie włosowym, kulki proteinowe, dobre efekty dają też śliwki, jednak skuszenie amura na węgierkę wymaga zazwyczaj systematycznego nęcenia.
zdobycz Oskara
Jeśli chodzi o karpie to przeważają egzemplarze w przedziale 4-7kg wagi i łowi się je na różne przynęty, począwszy od ciast, kukurydzy po kulki i pellet. Zwłaszcza ten ostatni, bardzo dobrze się sprawdza i pozwala osiągać w krótkim czasie dobre rezultaty. Rybami, które mogą zadziwić swoją wielkością są tutaj liny, jednak mimo licznej populacji są bardzo trudne do złowienia a regularne spotkania z nimi wymagają przyzwyczajenia do pokarmu a co jest z tym związane regularnego nęcenia. Na pewno jednak warto się postarać, gdyż były już tutaj łowione egzemplarze przekraczające 60 cm długości i dochodzące do 4kg wagi!
"dycha" Sławka
To tutaj rozgrywamy zawody spławikowe i podlodowe a nasza cykliczna impreza dla dzieci i młodzieży - "wakacje z wędką" przyciąga nad staw prawdziwe tłumy. Łatwo dostępne i zadbane brzegi są doskonałym miejscem na wędkarski piknik.
Warto pamiętać, że tak niewielkie wody są bardzo wrażliwe na presję wędkarską i tym samym podatne na przełowienie. Moim zdaniem wypuszczanie ryb (zwłaszcza dużych) na tego typu wodach to nie akt dobrej woli – to konieczność i jedyny sposób na pozostawienie sobie szansy na wędkarskie emocje w przyszłości i systematyczne łowienie okazów. Nasze gospodarowanie na tym łowisku to ciągła próba znalezienia złotego środka pomiędzy realiami ekonomicznymi a oczekiwaniami wędkarzy, co sprowadza się do szukania odpowiedzi na pytanie: jak zjeść ciastko i mieć ciastko.
"Kuba łowi pstrągi z pod lodu - Stawy PZW Kobylanka ,,C&R", film z kanału Tomasza Winiarskiego:
Siepietnica, kolejna karpiowa woda na mapie
Łowisko ma już niemal 40 lat. To 21 hektarów zalanych wyrobisk żwirowych, znajdujących się w bezpośrednim sąsiedztwie rzeki Ropy. To 6 zbiorników o zróżnicowanej powierzchni i charakterze. Od otwartego, stosunkowo dużego i łatwo dostępnego akwenu jakim jest siedmio - hektarowy staw nr 1, aż po niewielkie pełne zawad i kołków „oczka”. Wszystkie zbiorniki charakteryzuje dobra jakość wody a także dno obfitujące w żwirowe i piaskowe fragmenty, jeżeli dołożymy do tego niewielką przeciętną głębokość to mamy doskonałe łowisko ryb karpiowatych, ale łowcy drapieżników – zwłaszcza sandaczy, też znajdą tu coś dla siebie. Gospodarzem tego Łowiska jest koło PZW w Bieczu.
To właśnie drapieżniki a zwłaszcza sandacze stanowiły od początków istnienia stawów w Siepietnicy herbową rybę tego łowiska. Dziś trudno tu o dużego przedstawiciela tego gatunku, dominują egzemplarze średniej wielkości i są one łowione najczęściej metodą gruntówki z martwą rybką jako przynętą. Są też szczupaki, którymi Siepietnica jest regularnie zarybiana. Trudno tu jednak liczyć na regularne spotkania z drapieżnikami. Na pogłowie tych ryb negatywny wpływ, oprócz wędkarskiej presji mają powodzie, które okresowo przetaczają się przez stawy powodując, że część efektów zarybień migruje do rzeki.
ciągle można trafić smoka
Wydaje się, że to możliwość połowów białej ryby staje się aktualnie największym impulsem przyciągającym wędkarzy nad Siepietnicę. Zdarza się, że zwłaszcza w „długie weekendy” presja wędkujących jest tutaj znaczna. Rybami, które mogą na Siepietnicy zaskoczyć są tołpygi. Ryby te w związku z tym, że trudno je regularnie łowić, osiągają tutaj kapitalne rozmiary. Zwłaszcza w upalne, bezwietrzne dni można je podziwiać jak defilują pod powierzchnią, dość powiedzieć, że były tu już łowione egzemplarze dochodzące do 30 kg a nie ma roku w którym nie dostali byśmy informacji o złowionych rybach przekraczających 15 kg i co jest już pewną regułą w połowach tej ryby w Polsce, tak też i na Siepietnicy, te potwory zazwyczaj dają się skusić na spinning i to zarówno na gumki jak i na blaszki.
Podobnie sprawa ma się z amurami, często są w łowisku, można je obserwować tuż pod powierzchnią, ale trudniej łowić. Dobre efekty przynosi tutaj parzona kukurydza jako przynęta a także długotrwałe przygotowanie łowiska, które bierze poprawkę na stada leszczy i karasi, które dość skutecznie mogą ogołocić dno z nawet sporej ilości zanęty kładzionej z myślą o rybie większego kalibru.
amator kukurydzy odzyskuje wolność
Na Siepietnicy dobrze ma się też populacja karpi, nieźle przyrastają, ważne tylko żeby dać im szansę… Z tymi rybami sytuacja jest o tyle optymistyczna, że środowisku ludzi zafascynowanych połowami właśnie karpi udało się wytworzyć specyficzną kulturę, której szczególnym elementem jest wypuszczanie dużych, wyjątkowo cennych wędkarsko egzemplarzy. Tacy fascynaci są także na Siepietnicy i choć są jeszcze ludzie, którzy widząc wypuszczanie ryb stukają się wymownie w czoło, to jednak wydaje się że gdyby choć część zachowań propagowanych przez karpiarzy przenieść na łowców np. drapieżników to pewnie z nadzieją na duże szczupaki nie musieli byśmy jeździć do Skandynawii.
Od 2009 roku miłośnicy wędkarstwa karpiowego działają tutaj skupieni w Bieckiej Grupie Karpiowej SAZAN. Nie tylko chronią wodę, dbają o porządek na łowisku, ale także skutecznie starają się pozyskiwać pieniądze na zarybienie stawu nr 1 dużymi rybami. Staw nr 1 objęty zasadą no kill, regularnie zarybiany dużymi rybami stał się dzięki staraniom SAZANa i przychylności koła PZW w Bieczu znakomitym łowiskiem karpiowym, złowienie dziesięcio kilogramowej ryby nie stanowi tutaj sensacji a coraz częściej udaje się łowić ryby przekraczające swoją masą 15kg. To tutaj corocznie odbywają się tradycyjne „maratony” wędkarskie, które oprócz wymiaru rywalizacji w koleżeńskiej atmosferze są też swoistą „kwestą" wspierającą zarybienia tej wody. Zdarzało się już że podczas tej 4 dniowej rywalizacji waga złowionych ryb przekraczała tonę!
Wybierając się na Siepietnicę warto zwrócić uwagę także na karasia i lina. Karasie zdarzały się tu niejednokrotnie medalowe, dobrze służą im te stosunkowo płytkie i szybko nagrzewające się wody. Ze względu na urozmaicone brzegi zbiorników, znaczną ilość roślinności zanurzonej, także liny są częstym wędkarskim trofeum. „Tajną bronią” na tutejsze oliwkowe potwory są chruściki domkowe tzw. „kłódki”, ze względu na to, że organizmy te bytują licznie w stawach to są bardzo chętnie pobierane przez liny.
Podsumowując: Siepietnica to urozmaicone, zadbane łowisko, gdzie masz szansę na wędkarskie emocje. Oprócz okresów wzmożonej presji (otwarcie sezonu, długie weekendy), znajdziesz tu spokojne miejsce do biwakowania i co ważne możesz spotkać prawdziwych fanów Wędkarstwa spod znaku SAZANA, którzy zdradzą ci wszystkie tajemnice tej wody. Więcej najświeższych informacji z Siepietnicy znajdziesz w naszym serwisie w strefie SAZANA
Pierwsza "dycha" z Siepietnicy!
Zasiadka Krzyśka Dobka, Krzyśka Gawlika oraz Bartka Krzysztonia w dniach 24-26 sierpnia, okazała się być bardzo owocną - chłopaki złowili kilka naprawdę ładnych ryb. Na macie wylądowały karpie, amury, oraz jeden potężny sandacz Bartka!
Atmosferę podkręcił Krzysiek Dobek, przekraczając barierę wagową - jego łupem padł karp o wadze przekraczającej 10kg - dokładnie 10,1kg. Krzysiek Gawlik nie został w tyle- dwa amury o wadze 7,6 oraz 6,5kg a także karp 8,3kg na pewno przyniosły wiele radości.
Pozostaje Bartek, który swoim połowem zaskoczył wszystkich - stoczył walkę z sandaczem, który okazał się być smakoszem kulek owocowych. Po wyjęciu go na brzeg, waga pokazała 9,2kg a jego długość wyniosła 92cm!
https://pzwgorlice.pl/index.php/aktualnosci/itemlist/tag/amur#sigProId7b7f5e3615
Sazan na K3 - lipiec 2013
Na ponowny wyjazd na K-3 umówiliśmy się razem z Kolegą Arkiem z UNIQUE TEAM KARP JASŁO, razem z nami pojechała moja córa Ewelina z myślą o pobiciu swojego dotychczasowego rekordu - 3 kg karpia. Po przyjeździe na miejsce przywitało nas piekielne słońce, zimne piwko i rozładunek.
Pierwsza wędka Eweliny, lekki teleskop Kongera idzie w wodę. Nie minęło 40 min a u Eweliny branie i po ok 10 min fajnego holu na macie leży karpik 8,50 kg! Jej nowy rekord! Szczęście Ewelince dopisuje dalej. W tym dniu, w przeciągu 4 godz., wyciąga karpie: 8,30; 7,50; 3,00 kg i liny: 1,6 i 1,00 kg a potem poprawia nową życiówką karpia 9,70 kg! My w tym czasie wyciągamy po jednym karpiku Arek 8,40 kg a ja 7,70 kg.
Słońce świeci ubywa wody do picia, karpie współpracować za bardzo nie chcą. W miedzy czasie odwiedzają nas koledzy Jacek i Robert, Arek doławia karpika a ja wpadam na pomysł żeby na włosa założyć śliwkę mirabelkę która rośnie koło namiotu w sumie nie dojrzała jeszcze ale co tam , wywożę zestaw ze śliwką na włosie trochę kukurydzy i kilkanaście śliwek w zasypniku. Nie minęła godzina i tu branie , byłem pewien że to amur a tu niespodzianka karp 9,70 kg. Rano branie na śliwkę ale spinka. W nocy Arek wyciąga 7,70 kg. Przez dzień bawimy się z linami - kukurydza i biorą! Łowimy ryby od 1 kg - 1,5 kg .
Ja w ostatnią noc łowię na Eweliny wędkę karpika 12,50 kg, za słodko spała żeby ją budzić. Ogólnie wyciągamy około 132 kg ryb w dwa i pół dnia. Sama Ewelinka ma prawie 41,5 kg i już ostrzy zęby już ostrzy zęby na kolejny wyjazd!
https://pzwgorlice.pl/index.php/aktualnosci/itemlist/tag/amur#sigProId5a383ee550
Darek i amury na stwach w Kobylance
Słyszałem od kolegów jak trudno złowić amurka na stawie 1 Kobylanka, postanowiłem postawić na śliwki węgierki, nęcenie zacząłem od soboty 29 sierpnia w wodę poszło ok 4 kg. Łowienie zacząłem od wtorku na noc, wrzuciłem jeszcze ok 2 kg i łowienie, pierwsze delikatne brania miałem ok godz 21:30 ale niestety były tylko puste zacięcia. Rano spakowałem się i do pracy, powrót ok 17 na łowisko, w wodę poszło ok 2 kg śliwek rozłożyłem wędki i czekałem, ok 21:45 dźwięk sygnalizatora podrywa mnie, zacinam i siedzi, po ok 5 min jest przy brzegu, 2 krotne próby zapędzenia go do podbieraka nie dają rezultatu dopiero przy trzecim razie udało sie, już miałem wyciągać podbierak gdy amurek wyskoczył i tylko było słychać głos urywanego przyponu, miał ponad metr. Trudno.
Rano pakownie i do pracy, powrót wieczorem. przez dwie noce puste zacięcia. W piątek ok 19 delikatny ruch sygnalizatora zacinam po krótkim holu zdziwienie... karaś i to jaki 2,170 kg 41,50 cm na śliweczkę. Ostatnia noc sygnalizator milczy, Polacy remisują. Ok 3:40 dźwięk sygnalizatora zrywa mnie z samochodu zacinam jest, po holu ok 15 min amurek ląduje w podbieraku, wyrywam córę ze snu, mierzymy: 95 cm waga 13,00 kg oczywiście śliweczka, córeczka Ewelinka choć trochę zaspana robi zdjęcia buziak i do wody. W sumie do wody wrzuciłem ok 17 kg śliwek, warto było siedzieć przez 5 nocy z rzędu.
https://pzwgorlice.pl/index.php/aktualnosci/itemlist/tag/amur#sigProIdaa6d84ab67