W dniu wczorajszym tj 19.03.2009r przedstawiciele Gorlickich wędkarzy – członków Koła „Miasto Gorlice”, w liczbie osób 9 godnie reprezentowało nasze stanowisko na zorganizowanym w Nowym Targu proteście przeciw budowie małych elektrowni wodnych (MEW) na Dunajcu. Protest zgromadził około południa przed ratuszem ponad dwieście osób wyposażonych w transparenty i płuca zdolne wznosić gromkie okrzyki. Protest odbył się w sposób pokojowy - aczkolwiek bardzo głośny. Było obecne radio, telewizja i dziennikarze gazet ogólnopolskich. Odnotować należy, że Gorlice reprezentował najmłodszy na manifestacji 2,5 letni przyszły wędkarz. Do protestujących wyszedł Starosta Nowotarski któremu protestujący wręczyli petycję wraz z wiadrem betonu, symbolizującym żenująco ciężki, niereformowalny, rodem z lat 60-tych stosunek inicjatorów budowy MEW do ochrony środowiska.
Przypominamy, że kosztem promowanej przez (niedouczonych?) budowniczych MEW, „ekologicznej” energii z 14 zapór wodnych na Dunajcu będzie zagłada lub drastyczne ograniczenie populacji łososiowatych, lipienia, głowacza, babki i śliza poprzez: zmniejszenie zdolności samooczyszczania rzeki, osadzanie zanieczyszczeń, wzrost temperatury wody, spadek zawartości tlenu, uniemożliwienie wędrówek tarłowych, kłusownictwo na przepławkach. Ale to tylko koszty środowiskowe które pomysłodawców zabudowy nie interesują. Bardziej przemówiły im do wyobraźni natomiast dane przytoczone przez protestujących – 600 istniejących w Polsce elektrowni wodnych daje zaledwie 4% ogólnej produkcji energii! UE może dofinansować takie inwestycje, ale wyłącznie w części dotyczącej zakupu turbin – za beton zapłacimy wszyscy (podatnicy!) i wreszcie najważniejszy argument, ponieważ cały cywilizowany świat - w tym UE rozbiera tego typu budowle, Polska od roku 2015 płacić będzie dziennie około 1 mln zł kary za funkcjonowanie MEW… dotąd, dokąd ich nie rozbierze.
Jeśli chodzi o zysk no cóż… doraźny, kilka kW energii i wsparcie finansowe od sponsorów (a może funduszy UE) które realnie odczują wyłącznie sami właściciele zapór. Mamieni wizją tańszej energii elektrycznej mieszkańcy zaczynają zdawać sobie sprawę, że śmierć najpiękniejszej górskiej rzeki w Polsce oznacza śmierć turystyki i to nie tylko wędkarskiej. Oby decydenci w porę się opamiętali.